środa, 12 stycznia 2011

Baileys

No i nadszedł ten dzień urodzin... Nie moich, a mojej ukochanej mamy. I to okrągłe. Z tej okazji postanowiłam, że przygotuję specjalnie dla niej Baileys, czyli irlandzki likier, wg przepisu cuda.wianki (matko boska, ile ja Ci zawdzięczam Kochana!!). Ale wróćmy do jubilatki. Dziś się do niej wybieram i liczę na wspólną konsumpcję. A tak w ogóle jakie jest wasze zdanie na temat jadalnych prezentów? Zasady dobrego wychowaniu mówią, że jeśli ktoś przyniesie Ci prezent, który można zjeść (tort, czekolada, alkohol) powinieneś poczęstować nim osobę obdarowującą. Moim zdaniem tak powinno być. Może wyjątkiem są duże imprezy typu jakieś imieniny na milion osób. Znam wielu ludzi, którzy tak nie robią. A ja? Ja chyba respektuję tą zasadę. Jakie jest wasze zdanie? Jak obiecałam ciągle próbuję polepszać mój fotograficzny warsztat :)




Czego potrzebujemy? :  (na dobrze ponad litr)

- pół litra wódka (użyłam czystej Żubrówki)
- puszka masy kajmakowej (krówkowej)
- 3/4 szklanki mleka skondensowanego niesłodzonego
- 2 łyżeczki kawy rozpuszczalnej

I co dalej? :

Najpierw w blenderze zmiksowałam masę kajmakową i mleko. Następnie wlałam wódkę i również miksowałam. (Wiem, że np. Cuda.wianki zrobiła to łyżką, więc było gęstsze i ja także bym tak zrobiła, ale to prezent, a wiem, że moja mama woli wersję rzadszą). A potem kawa i również miksujemy.

Smak jak najbardziej na tak!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i dyskusji. Jeśli masz jakieś pytania- pisz śmiało. Wkrótce odpowiem. Będzie mi miło jeśli podpiszesz się swoim nickiem (w przypadku anonimów). Tymczasowo włączyłam weryfikację obrazkową z powodu dużej liczby spamu. Wkrótce ją zdejmę.