czwartek, 24 lipca 2014

Amarantowe Okulary

Tworzenie bloga kulinarnego jest fajne, ale w pewnym momencie poczułam, że ogranicza mnie to. Podając Wam kolejny przepis myślałam, że chętnie napisałabym o tym czy o tamtym. Ale nie mogłam, bo to blog kulinarny. Nie lifestylowy. W międzyczasie powstały dwa blogi, które miały dać mi tą swobodę. Ale nie ma już ich, bo były nieprzemyślane. Nazwa nie taka i w ogóle bardzo dużo rzeczy nie takich. Przez półtora roku rozmyślałam o koncepcie nowego bloga. O jego, nazwie, wyglądzie, o każdym szczególe. Tak powstały Amarantowe Okulary. Nawet jest kategoria "KUCHNIA". Nie po to, aby porzucić PrzepisoTekę, a po to, żeby dodać tam czasem przepisy, bądź luźne skojarzenia związane z tematem, które zawsze wstyd mi by było wstawiać na kulinarnego.





Nie zamknę PrzepisoTeki nigdy. W końcu jest tu kilka fajnych przepisów, z których nawet ja sama czasem korzystam. Nawet licznik statystyk jest taki sam jak w dniach, w których wrzucałam posty. I na Facebook'u liczba nowych fanów przybywa. Pomału, ale przybywa. Na świecie ciągle są ludzie szukający dobrych smaków. Chociażby dlatego nie usunę. Ba! Nie mówię ostatecznego słowa. Chętnie coś tu wrzucę kiedy po prostu poczuję, że będę chciała. Ale nic na siłę, bo prawdę mówiąc zmęczył mnie ten wyścig szczurów u kulinarnych. Ja się do tego nie nadaję, więc jak będę chciała to coś wrzucę, jak nie to nie. A Wy niezmiennie możecie korzystać z przepisów, które już są. Możecie, smakować, komentować i pisać do mnie maile. Jak do tej pory.

A tak poza tym to zapraszam na Amarantowe Okulary.