czwartek, 8 grudnia 2011

Chińszczyzna z sezamem

Made in Poland.

Uwielbiam to danie. Przygotowałam je już wiele, wiele razy. Sama nie wiem dlaczego dopiero teraz przepis ujrzy światło bloga. Ten, kto doszukuje się pierwowzoru mojej potrawy stąd i stąd, ma całkowitą rację. Jednakże za każdym razem tak ją pozmieniałam, że jest to zupełnie inny przepis. Zanim znajdziesz swoją ulubioną chińszczyznę, najpierw spróbuj moją. Prostota wykonania i łatwo dostępne składniki na pewno pomogą Ci w polubieniu tego dania.

Niestety muszę się  przyznać do czegoś... Nie potrafię zrobić kurczaka w cieście sezamowym tak jak wychodzi to Cuda.Wianki... Za każdym razem ciasto odklejało mi się od mięsa. Na szczęście znalazłam gotową panierkę idealną. Jeśli chcesz możesz zrobić kurczaka tak jak zrobiła to Cuda.Wianki lub tak jak proponuję ja.




























Czego potrzebujemy? : (możesz zmienić proporcje)

  • 6 opakowań zupek chińskich (tylko makaron, przyprawy wyrzucamy)
  • 1 por
  • 1,5 czerwonej papryki
  • 1 duża, podwójna pierś z kurczaka
  • 165 g gotowej panierki z ziarnami sezamu
  • 2 jajka
  • 4 łyżki ziaren sezamu
  • 50 ml sosu sojowego
  • olej
  • sól, pieprz
  • sos sweet chilli do smaku (może być wg. tego przepisu)

I co dalej? :

Niepokruszony makaron wrzucamy na 4 minuty do wrzątku. Następnie odcedzamy. Pierś z kurczaka kroimy na większą kostkę. Do jednej miseczki dodajemy 2 rozkłócone jajka wraz z sosem sojowym, jedną łyżką ziaren sezamu oraz z szczyptą soli i pieprzu. Kawałki kurczaka namaczamy w jajku wraz z dodatkami, a następnie obtaczamy w gotowej panierce. Smażymy na głębokim, gorącym tłuszczu, aż panierka nabierze złotego koloru. Paprykę kroimy w większe paseczki, a pora w plastry (białą i jasnozieloną część).  Warzywa podsmażamy. Pod koniec smażenia dodajemy 3 łyżki ziaren sezamu. Makaron, mięso i warzywa mieszamy razem. Możemy lekko skropić sosem sojowym. Podajemy z kleksem z sosu sweet chilli.

Co do sosu sweet chilli... Dawno temu zrobiłam go wg. przepisu Pauli z justmydelicious.com. I polecam. On także ujrzy kiedyś światło bloga.


środa, 7 grudnia 2011

Muffiny pina colada z musem bananowym

Moje drugie muffiny. Jakże były smaczne!
Bardzo długo zastanawiałam się jakie dodatki powinny zawierać. Najlepszym rozwiązaniem było przeszukanie własnych zapasów. Bardzo je polecam. Dlaczego? Mają delikatnie wyczuwalną nutę użytego alkoholu. Nie są bardzo słodkie. Idealne na przyjęcia dla dorosłych. Może na zbliżającego się sylwestra czy też na karnawał. Masa bananowa sprawia, że muffinki są wilgotne. A wiórki kokosowe sprawią, że zaczniesz myśleć o wakacjach. Zrób sobie tropikalne wakacje. Chociaż na kilka minut.




































Czego potrzeba? : (na 12 muffinek)


  • 2,5 szklanki mąki
  • 0.5 szklanki cukru
  • szczypta soli
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka cukru wanilinowego
  • 3/4 szklanki likieru o smaku pina colady (mój ma dodatek rumu karaibskiego)
  • 1/4 szklanki mleka
  • 100 g rozpuszczonego masła
  • 2 jajka
  • 2 banany
  • 100 g wiórek kokosowych
I co dalej? :

W jednej misce dokładnie mieszamy mąkę, cukier, proszek do pieczenia, sól oraz połowę wiórek kokosowych. W drugiej misce dokładnie mieszamy likier, mleko, masło, jajka. Następnie zawartość miski z mokrymi składnikami przelewamy  do tej z suchymi i łączymy je (nie należy obawiać się grudek). Obieramy banany i kroimy je.Następnie wrzucamy je do blendera wraz z resztą wiórek i cukrem wanilinowym. Formę na muffinki smarujemy tłuszczem. Do każdej foremki dodajemy 1 łyżkę ciasta, następnie 1 łyżeczkę masy bananowej i znów 1 łyżkę ciasta. Pieczemy ok. 25 minut w temp. 180-200 st. C.


wtorek, 6 grudnia 2011

Kawa czy herbata?

Późne popołudnie. Kilka pierwszych dźwięków z utworu "Smells like teen spirits". Dzwoni mama. Przyszły do mnie 2 listy. Jeden z ZUS, drugi jakiś zwykły...
- Otwórz go,  proszę.
Przez słuchawkę słyszę jak mama wciąga nosem.
- Jak ładnie pachnie!
- Co przyszło?
- Jakieś próbki herbaty... O i jakieś kawy.
- Super! Przyszła paczka ze Szlachetnego Smaku.


Mama miała rację pachniała cała koperta. I to jak! Kiedy opróżniłam jej zawartość znalazłam dwie próbki kaw i cztery herbat:

























Ulokowałam je w mojej drewnianej skrzyneczce na herbaty:



























Bardzo miłym zaskoczeniem był dla mnie fakt jak wyglądały mieszanki tych herbat. Duże, grube listki i dodatki. Żadnych granulek czy innych przemielonych elementów. I te nazwy, które wywołały u mnie uśmiech i serię wspomnień. Ale po kolei...


Herbata czarna: Hiszpańska mandarynka



































To moja faworytka! Herbata jest wspaniała. Pachnie i smakuje jak mandarynki. Jednocześnie nienachalna.  Smak i zapach od razu wywołał u mnie myśl o zbliżających się świętach. Zrobiło mi się ciepło na duszy. Tomkowi także smakowała. 

Herbata czarna: Karmazynowy pirat



































W kategorii herbat drugie miejsce. Znów wspaniały aromat i bardzo ciekawy smak. Wyczułam nutę pomarańczy i czegoś jeszcze... Coś jak melon?  Z pomocą przyszła mi stronka o karmazynowym piracie. Jest jeszcze papaja i rozgrzewający aromat whisky. Mogłabym pić tą herbatkę w zimowe wieczory po szaleństwie w białym, śnieżnym puchu.


Herbata zielona: Letnie marzenie




































Miejsce trzecie wśród herbat. Ta miała chyba najwięcej dodatków spośród wszystkich, które dostałam. Ciężko mi było się zdecydować, która jest smaczniejsza... Ta czy karmazynowy pirat. Pachnie świetnie. Jak każda inna. Co do smaku... Sama wyczułam jabłko i maliny. Nie mogłam skojarzyć czym są żółte płatki. Znów pomogła mi stronka o letnim marzeniu. To płatki słonecznika. Są jeszcze płatki róży i papaja.


Herbata zielona: Studencki czas



































Mimo, że jestem fanką zielonych herbat to ta nie przypasowała mi... Tomek jest tego samego zdania. Taka zwykła, jakby bez smakowa. Na prawdę nie potrafiłam wyczuć jakie smaki ukrywają się pod tą nazwą. Studia kojarzą mi się z bardzo fajnym, ale biednym czasem. I może właśnie ta herbatka taka jest? Uboga w smak. Tej akurat nie polecam. Mimo, że pachnie bardzo przyjemnie.

Kawa: Rzymskie wakacje



































Głównym testerem ds. kawy był Tomek. Ja nie lubię kaw, ale dla celów tego bloga przełamałam się. Tomek żałuje, że tak szybko się skończyła. Zobacz co pisze producent na jej temat. A jaka jest moja opinia? Całkowicie się z nim zgadzam. Kawy nie lubię, a tą mogłabym pić od czasu do czasu. Brawo za "Rzymskie wakacje". Kawa jest lekka, w smaku lekko kremowa. Pachnie bajecznie! Najlepiej ze wszystkich saszetek!

Kawa: Peru



































Niestety tej kawy nie mogę polecić. Stwierdziliśmy jednogłośnie, że jest zwyczajna. Zapach w porównaniu do innych saszetek bardzo słaby. W smaku jakby orzechowa, ale nie jestem tego pewna. Komentarz Tomka: "Siuśki".


Czy zrobiłabym zakupy w sklepie: SzlachetnySmak.pl ? Myślę, że wybrałabym coś dla siebie. Szczególnie "Hiszpańską mandarynkę" i "Rzymskie wakacje". Poza tym mają bardzo ciekawą ofertę gotowych prezentów czy akcesoriów do kawy i herbaty. Myślę, że to dobrze zrobiony sklep.

Uwaga! Wszystkie napoje były przygotowane wg. zaleceń producenta. Poza tym przygotowałam je na wodzie filtrowanej ze szczyptą cukru.

Przydatne linki:

http://www.szlachetnysmak.pl/
http://www.kawaiherbata.eu/
http://blog.kawaiherbata.eu/ (szkoda, że ostatnie wpisy są tak bardzo archiwalne)

Ciasteczka jabłkowe oprószone cynamonem

Przeprowadziliśmy się. W tej chwili jedyne czego nam do szczęścia brakuje to Internet. W tej chwili używam moich marnych zasobów komórkowych. Mam kilka przepisów w zanadrzu i nie mogę się doczekać, aby je Wam przedstawić. A propos przeprowadzki... Kiedy przychodzą goście należy podać coś do herbaty. Jeśli masz w zamrażalniku opakowanie ciasta francuskiego (obiecałam sobie, że zawsze będę miała chociaż jedno w zanadrzu) to sprawa jest ułatwiona. Przygotowałam dla nich przepyszne ciasteczka jabłkowe oprószone cynamonem. Na bazie z ciasta francuskiego. Zapewniam Cię, że są przepyszne, proste w wykonaniu i niemalże wytrawne. Dlatego jeśli wolisz słodką wersję to dosyp więcej cukru. Ja prezentuję przepis na takie, które mi smakują najlepiej. Może się poczęstujesz?



































Czego potrzeba? : 

  • 1 opakowanie ciasta francuskiego
  • 3 średnie jabłka (słodka odmiana)
  • cynamon
  • cukier
  • 1 rozkłócone jajko
  • sok z połowy cytryny





























I co dalej? :

Przy pomocy kieliszka do wina (u mnie o średnicy 7 cm) wytnij z ciasta kółka. Obierz jabłka i zetrzyj je na tarce o średnich oczkach. Skrop je sokiem z cytryny. Na każdym kółku ułóż około 1 łyżeczkę startych jabłek. Wszystkie oprósz szczyptą cynamonu. Z reszty ciasta wytnij paski o długości średnicy Twoich ciastek (na każde ciastko dwa) i skrzyżuj je jak na zdjęciach. Dokładnie sklej na obwodzie. Tak przygotowane ciasteczka posmaruj rozkłóconym jajkiem i posyp szczypta cukru. Piecz przez 20 minut w temperaturze ok. 180 st. C.





































Przepis bierze udział w akcjach:




Słodki upominek











































Ciasteczka tu i tam!