wtorek, 6 marca 2012

Kompot truskawkowo- borówkowy

Od jakiegoś czasu chodzę przeziębiona. W końcu przerodziło się to w anginę. Ale nie martwcie się już jest lepiej. Zeszły tydzień był okropny. Jak się okazuje nawet angina ropna ma swoje dobre strony (oczywiście poza wypoczywaniem w domciu). Jakie? Na przykład taki kompot. W zeszłym tygodniu każda kropla wody, która przechodziła przez moje gardło sprawiała mi ból. Ciepła herbatka rooibos była jednym z tolerowanych przeze mnie płynów. Ale ile można pić jej? Dlatego zaczęłam szukać czegoś innego. I co znalazłam? Zamrożone owoce! Oczywiście wiedziałam, że mam truskawki, ale o borówkach nawet bym nie pomyślała :) Po prostu przyniosła nam je babcia (która ma własną mini uprawę na działce), a Tomek wrzucił je do zamrażalnika. I dopiero po zakończeniu akcji Tylko ze spiżarni II udało mi się znaleźć te cuda. Więc co? Więc kompot.












































Czego potrzeba? : (na 2 litry wody)

  • 2 garści truskawek
  • 2 garści borówek amerykańskich
  • 4 łyżki cukru
  • 4 łyżki soku z cytryny
I co dalej? :

Do wody wrzucamy owoce. Czekamy, aż się wszystko zagotuje po czym  zmniejszamy gaz. Kompot gotujemy na wolnym ogniu jakieś 10 minut. Po tym czasie doprawiamy cukrem i sokiem z cytryny.

Można podawać w każdej temperaturze.


6 komentarzy:

  1. Kompot? Zrobiło się wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. 2 dni temu mama mi borówkowy kompot zrobiła :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Co roku obiecuję sobie, że zamrożę jakieś owoce na zimę i co roku kończy się na obietnicach, bo w zamrażalniku miejsca mam za mało.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania i dyskusji. Jeśli masz jakieś pytania- pisz śmiało. Wkrótce odpowiem. Będzie mi miło jeśli podpiszesz się swoim nickiem (w przypadku anonimów). Tymczasowo włączyłam weryfikację obrazkową z powodu dużej liczby spamu. Wkrótce ją zdejmę.