wtorek, 22 listopada 2011

PrzepisoTeka podoba się !

Kochani, mój blog został wyróżniony przez Dorotkę z bloga "Moje małe czarowanie". Jest mi niezmiernie miło! Mój blog nie jest bardzo profesjonalny, ani nie ma tu takich pięknych zdjęć jak na innych blogach... Mimo to zostaliśmy docenieni. Teraz muszę dać z siebie jeszcze więcej. Wiem, że mam dla kogo. Dziękuję Dorotko ;*



Oto zasady:
1. Zamieść wpis na swoim blogu informując o wyróżnieniu i o tym, kto Cię wyróżnił.
2. Napisz 7 przypadkowych faktów o sobie.
3. Wyróżnij 15 blogów.


A oto fakty o mnie:
<Oj będzie ciężko... jestem niesamowitą paplą. Pewnie wiecie i tak bardzo dużo>


Po pierwsze:

Na drugie imię mam Zofia. Natomiast z bierzmowania Nadzieja.

Po drugie:

Nie lubię pomidorów. To znaczy uwielbiam zupę pomidorową, sok pomidorowy, różne sosy pomidorowe, ketchup i inne tego typu. Ja po prostu nie jestem w stanie zjeść normalnego świeżego pomidora (w jakiejś sałatce jeszcze ujdzie). Tak wiem... To jest dziwne.

Po trzecie:

Jestem studentką turystyki i rekreacji.

Po czwarte:

Osobą, która je wszystko co tu widzicie jest mój konkubent (zawsze chciałam to napisać) Tomasz. Poznałam go w pierwszej klasie LO. Od ponad dwóch lat jesteśmy razem. A tak nam się razem wygląda:






















 Po piąte:

Moją ulubioną herbatą (oczywiście jeśli można uznać to za herbatę) jest Rooibos karmelowo- śmietankowy ze sklepu na literę R.

Po szóste:

Ostatnio oglądam serial "Supernatural", ale szósta seria zaczyna mnie już nudzić...

Po siódme:

Boje się piec i ugotować rosół!!!!!



Uffffffffff.... Dobrnęłam!
Teraz wyróżnienia. Z racji, że na wielu moich ulubionych, kulinarnych blogach już widziałam takowe wyróżnienia dam sobie z tym spokój.


Buziaki ;**

sobota, 19 listopada 2011

Blue cake

Blue cake, czyli nazwa skrócona od... niebieskie ciasto a'la sernik na zimno na herbatnikowym spodzie. Musiałam zrobić coś specjalnego na Tęczową akcję. Padło na przepiękny kolor niebieski. (Całkowicie przypadkiem miałam w zanadrzu coś pomarańczowego i żółtego). Kiedyś herbatnikowy spód był wykorzystany w jakimś cieście w pudełku. Dokładnie nie pamiętam. Ale pamiętam jego smak i stwierdziłam, że to jest czas i przepis na odtworzenie go. Tylko, że nie spodziewałam się, że jest on tak bardzo popularny na tylu blogach kulinarnych. Żeby nie było proporcję i pomysł narodziły się w mojej głowie:D A na ten błękit nie mogę się napatrzeć...




























Czego potrzebujemy? : (tortownica 24 cm)

  • 540 g serka homogenizowanego o smaku waniliowym
  • 3 opakowania niebieskiej galaretki
  • 300 g herbatników widocznych na zdjęciu
  • 800 ml wody
  • 200 g masła


























I co dalej? :


Herbatniki kruszymy za pomocą blendera po czym mieszamy je dokładnie z masłem. Powinno powstać coś na kształt kruszonki. Układamy masę na dnie tortownicy. Mocno ją dociskamy. Zostawiamy spód w lodówce na minimum godzinkę. Po tym czasie rozpuszczamy 3 galaretki w 800 ml wrzątku. 1/3 uzyskanej (jeszcze płynnej) galaretki mieszamy z serkiem homogenizowanym. Kiedy masa serkowo- galaretkowa zacznie tężeć wylewamy ją na herbatnikowy spód. Odkładamy do lodówki na pół godziny. Pozostałą galaretkę trzymamy w ciepłym miejscu, aby za bardzo nie stężała. Po tym czasie na serkowo- galaretkową masę wylewamy samą galaretkę. Odstawiamy na kolejną godzinę. Po tym czasie możemy już jeść.


































Można użyć galaretki w dowolnym kolorze. Dla mnie wybór był oczywisty.
W takiej akcji musiało być coś niebieskiego.

Przepis nie bierze udziału w akcji Tęcza smaków ;(
W kategorii: niebieski

piątek, 18 listopada 2011

Sprite z lodami

Bo ja lubię tak na przekór.... Inaczej niż wszyscy. I zawsze tak było. Mamy drugą połowę listopada. Termometr wskazuje zero stopni. A ja co wam serwuje? Sprite z lodami. Z LODAMI!! Ale kiedy zobaczyłam ten przepis, to wiedziałam, że muszę go spróbować. Żadne tam czekanie na lato. Teraz! Zaraz! Po doświadczeniu z Ice coke byłam pewna, że to jest to. A nawet lepsze niż wersja z colą. Na prawdę polecam.Teraz czy latem. Nam smakowało :D


Czego potrzeba?: (porcja dla dwóch osób)

  • 2 gałki lodów (ja miałam waniliowe, ale zastanawiam się nad cytrynowymi)
  • 1 l napoju typu Sprite
  • 2 plastry cytryny lub limonki


I co dalej?:

Do wysokich szklanek wrzucamy po gałce lodów. Zalewamy je ostrożnie sprite'em. Powstanie gęsta piania. Całość dekorujemy plastrem cytryny lub limonki. Podawać ze słomką :D

Startujemy do akcji:


W kategorii: żółty

czwartek, 17 listopada 2011

Muffinki podwójnie czekoladowe

A podwójnie dlatego, że w środku można znaleźć krem czekoladowy typu Nutella, który uroczo wypłynął na wierzch. Już po upieczeniu do każdej muffinki powtykałam po kostce mlecznej czekolady. To mój muffinkowy debiut! Do tej pory zawsze towarzyszył mi jakiś doktor Oetker czy inna Delekta. Skoro kupiłam sobie blachę do muffinek na nowe mieszkanko to nie mogło być inaczej :D Przepis opracowałam sama. Ale jest tak prosty, że na pewno można go znaleźć na innych stronkach.





































Czego potrzebujemy? : (na 12 sztuk)

  • 2,5 szklanki mąki
  • 0,5 szklanki cukru
  • 2 łyżki proszku do pieczenia
  • 100 g roztopionego masła
  • 1 szklanka mleka
  • 2 jajka
  • 12 łyżek kremu czekoladowego typu nutella
  • 12 kostek czekolady mlecznej





































I co dalej? :

W jeden miseczce starannie połącz ze sobą mąkę, cukier i proszek do pieczenia, a w drugiej roztopione i ostudzone masło, mleko i rozkłócone jajka. Mokre składniki dodaj do suchych. Wymieszaj. Nie przejmuj się grudkami. One są nawet wskazane w przypadku muffinek. Przygotuj blachę lub papilotki. W przypadku blachy lekko ją natłuść. Każdą papilotkę (lub miejscem na blasze) napełnij 1 łyżką ciasta. Następnie nałóż 1 łyżeczkę kremu czekoladowego i przykryj 1 łyżką ciasta. Piecz 20 do 25 minut w temperaturze 200 st. C. Następnie wystudź babeczki i lekko je natnij. W nacięcia powtykaj kostki czekolady.


poniedziałek, 14 listopada 2011

Sałatka z brokułem i fetą

Kiedy goście przychodzą nie ma bata! Stół musi być zastawiony smakołykami. Oprócz dań głównych przygotowujemy (z mamą czy z babcią) różne przystawki. Najczęściej sałatki. I mogą być bardzo różnorodne. A moja mama jest mistrzynią w wymyślaniu różnych sałatek. Chyba, że ma inne źródło, o którym mi nie mówi... Tak czy siak ta sałatka jest przepyszna. I całkiem zdrowa;) Idealna na stół dla gości, czy do zjedzenia bez żadnej okazji. Zaskocz siebie i swoich gości przy najbliższej okazji.



































Czego potrzebujemy? :

  •     1 brokuł ugotowany w wodzie lub na parze
  •     200 g sera feta
  •     100 g płatków migdałów

na sos:

  •     kubeczek jogurtu greckiego (ok. 300 g)
  •     4 ząbki czosnku (ale tak na prawdę ilość powinna być zgodna z naszymi upodobaniami)
  •     sól szczypta
  •     pieprz szczypta
  •     bazylia szczypta
  •     oregano szczypta
  •     tymianek dwie szczypty
  •     cukier dwie szczypty





































I co dalej? :

Ugotowany brokuł dzielimy na różyczki i układamy na dnie salaterki. Zalewamy go sosem czosnkowym przygotowanym wg tego przepisu. Na to rozrzucamy fetę pokrojoną w kostkę. Na suchej, teflonowej patelni (bez grama tłuszczu) podsmażamy płatki migdałów. Mieszamy cały czas. Nie mogą się przypalić. Chodzi o to, aby były przyrumienione. Następnie rozrzucamy je na samym wierzchu sałatki. Ot, cała filozofia.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie odebrałam mój dzbanek filtrujący, który wygrałam w tym konkursie. Jestem bardzo szczęśliwa, że go mam. Poniżej zdjęcia:




































Mój Tomek marudził, że jak zwykle musiałam wybrać różowy. No cóż.... Taki mi się spodobał. Nawet gdy na niego patrzę to się uśmiecham. W rzeczywistości kolor jest jeszcze piękniejszy! Dziękuje serdecznie Blue_Megi za zorganizowanie konkursu i docenienie moich starań.



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jeszcze inne ogłoszenia (parafialne):


Niedługo się przeprowadzam. Żadna nowość. Ale tym razem po raz pierwszy będziemy mieszkali sami. Ja i Tomek. W związku z tym zaczynam kompletować moje własne przybory kuchenne. Ostatnio kupiłam komplet pięciu naczyń żaroodpornych. Te poniżej szczególnie mnie urzekły. Każdy ma pojemność po 250 ml. I tu się rodzi moje pytanie. Co byście w nim przygotowali? Na pewno mam zamiar używać ich jak zwykłe miseczki. Ale chciałabym też wykorzystać ich żaroodporne właściwości. Proszę o pomoc:D


piątek, 11 listopada 2011

Blin ziemniaczany

Patriotycznie z okazji Święta Niepodległości. Biało- czerwono, aby to podkreślić. Smak typowo polski. I oczywiście babciny. Moi dziadkowie mieli w planach zrobić ich ukochane placki ziemniaczane. Odwiodłam ich od tego pomysłu  i namówiłam na wspólne przygotowanie blina. Uważam, że to odpowiednia potrawa na ten dzień.





























Czego potrzebujemy? : (na standardową brytfannę)

  • 2,5 kg ziemniaków
  • 1 duża cebula
  • 400 g słoniny
  • trochę oleju
  • sól i pieprz






































I co dalej? :

Ziemniaki obieramy i ścieramy na tarce o małych oczkach. Cebulę kroimy w drobną kostkę. Podsmażamy ją ze słoniną tworząc skwarki. Zawartość patelni mieszamy z masą ziemniaczaną. Doprawiamy solą i pieprzem. Całość wylewamy do brytfanki. Zapiekamy w temperaturze ok. 180 st. C przez 2 godzinki.

Bardzo dobrze smakuje z sosem czosnkowym i pomidorowym. W dzisiejszym dniu szczególnie polecam ten dodatek ze względu na kolorystykę.

Przepis bierze udział w akcjach:











Marynowana dynia


Wszystko w pięknym pomarańczowym kolorze!
Mimo, że już halloween za nami ciągle jest sezon na dynie. Jeszcze możemy ją znaleźć na bazarkach. Dlatego namawiam do kupienia jakiejś wielkiej piękności i pokombinowania. Doskonale wiecie, że ja uwielbiam zostawiać smak na dłużej. Lubię zimą jeść owoce i warzywa. Dlatego proponuję Wam ów dynię zamarynować i hop do słoiczka. Na zimę jak znalazł:D A przepis jest prosty (zakładając, że kto inny nam tą dynię obierze). Przepis pochodzi ze zbiorów znajomej mojej babci.





Czego potrzebujemy: ?

  • 5 kg dyni
  • 2,5 litra wody
  • 2 szklanki octu spirytusowego
  • 4 szklanki cukru
  • kilkanaście goździków



































I co dalej? :

Dynię kroimy w większą kostkę. W tym czasie zagotowujemy pozostałe składniki. Kiedy marynata się zagotuje wrzucamy do środka pokrojoną dynię. Gotujemy wszystko razem na małym ogniu, aż do zmiękczenia dyni. Ważne jest, aby dynia "nie rozciapciała się". Następnie wkładamy dynię do przygotowanych wcześniej słoików i zalewamy marynatą. Słoiczki szczelnie zakręcamy i ustawiamy do góry dnem. Jeśli chcesz mieć dynię w takiej postaci jak moja na zdjęciu to proszę nie pasteryzuj już jej. Inaczej zrobi się papka. Myślę, że będzie równie smaczna, ale mi chodziło o taką formę:D




Przepis bierze udział w akcjach:




------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A tak poza tym ukazał się wywiad ze mną :D
Jeśli masz ochotę dowiedzieć się czegoś o mnie kliknij tutaj.